Maciek był ubrany w białe spodnie oraz podkoszulek identycznego koloru z błękitnym napisem ,,Anioły są wszędzie''. Włosy miał rozczochrane, a w jego brązowych oczach tańczyły iskierki radości. Sięgnął do kieszeni, a potem pomachał mi dwoma kartkami przed nosem. Wzięłam jedną. Był to bilet VIP na koncert zespołu Enej. Nie wiem jak je zdobył, ale to świetna sprawa. Rzuciłam mu się na szyje i usłyszałam śmiech.
- Trafiłem z niespodzianką? - spytał, gdy już się od niego ,,odkleiłam''.
- Tak! Skąd wiedziałeś, że ich lubię?
- Mam dobrych informatorów. - wyciągnął do mnie rękę. - Chodź, bo zaraz się spóźnimy.
Ujęłam jego dłoń z radością i wyszliśmy z ,,domu smutku''. Zapewne wyglądamy jak para zakochanych w sobie małolatów. Teraz mam okazje go podpytać! Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam mówić:
- Czy znałeś kogoś jeszcze? No wiesz, oprócz tego dupka.
- Znałem taką dziewczynę. Co roku farbuje włosy na inny kolor. Teraz ma chyba białe. Nazywała się...
- Angelika Boroń. - dokończyłam za niego.
- Właśnie!
- Masz może numer telefonu do niej?
- No mam, a co?
- To moja najlepsza przyjaciółka, ale nie pamiętam jej numeru. Czyli nie mogę do niej zadzwonić i o wszystkim jej powiedzieć. Mógłbyś mi dać jej numer?
- Po koncercie. - mrugnął do mnie.
Zanim się obejrzałam staliśmy w kolejce.
***********************************************************************************
Drzwi otworzyły się z hukiem. Czarnowłosa diablica wpadła do sali.
- Zgadnijcie kto mi dzisiaj ukradł ziemiankę? - krzyknęła.
- Anioł? - odpowiedział ze śmiechem radny.
- Tak! I jakby tego było mało to jeszcze jest to ten sam, co pięćset lat temu! Dlaczego zawsze trafiam na dziewczyny? On ma prościej! Zabujają się w nim i po sprawie, a co ja mam powiedzieć? Muszę się zaprzyjaźnić z dziewczyną, którą interesuje co na siebie założyć...
- A to nie jest czasem twój ulubiony temat? - zapytał radny z chytrym uśmieszkiem.
- No jest! Ale moje klimaty, a nie różowe sukieneczki. Kiedy rytuał będzie możliwy do wypełnienia? Nie wiem, czy długo wytrzymam.
- Dokładnie dziesiątego września. Czyli za osiem dni.
- Tydzień... - westchnęła diablica.
- Owszem, a powiedz mi jeszcze... czy medalion zmienia kolor?
- Tak, z białego na czarny. Czasem jest biało-czarny, a czy to ma jakiejś znaczenie?
- Ma i to spore. Otóż pewnie już zapomniałaś, że gdy będzie wiadomo o nastawieniu istoty ziemskiej będziesz mogła ją oddać rytuałowi.
- Czyli mam osiem dni, żeby się z nią zaprzyjaźnić?
- Mniej więcej. Dziesiątego września ma już mieć czarne oczy. Nie ważne czy będzie przy niej anioł czy nie. Zrozumiano?
- Ta, ta, ta... muszę? - jęknęła.
- Vanesso... - westchnął radny. - Ile razy mam Ci to powtarzać. O tym zadecydowała twoja krew, a nie my. Musisz się z tym pogodzić. Gdybyś miała rodzeństwo to byłoby prawdopodobne, że oni pójdą na te misje, ale skoro go nie masz, to... cóż musisz się tym zajmować.
Czerwonooka westchnęła i zlustrowała rade wzrokiem.
- To znaczy, że nie mam wyjścia? - jęknęła.
- Na twoje nieszczęście owszem.
Skinęła głową, splotła ręce na piersiach i zniknęła.
***********************************************************************************
Koncert minął błyskawicznie. Żartowaliśmy i śpiewaliśmy razem z zespołem. Maciek jest całkiem spoko. Teraz nadeszła pora na moją prośbę. Usiedliśmy na ławce na rynku i spytałam:
- Dasz mi numer An?
- Jesteś bardzo niecierpliwa Ir. - zaśmiał się.
- Ir?
- Nie podoba ci się? Mogę zmienić... co powiesz na zagraniczne imię? Dajmy na to... + postukał się po głowie i podrapał w brodę. - Jane?
Pokręciłam głową ze śmiechem. Czy on mnie chcę rozbawić?
- Nie? Spoko... to może... Joe?
- To nie jest czasem męskie imię?
- Męskie i żeńskie. Ameryka jest dziwna. - wzruszył ramionami. - Mam nowe!
Spojrzałam na niego ze śmiechem. Tańczyły mu w oczach wesołe iskierki.
- Słucham. Mam się bać?
- Nie musisz. Co powiesz na Jessie?
Jessie? Fajne... zawsze się tak nazywałam, gdy byłam mała i bawiłam się z An w księżniczki. Uśmiechnęłam się na to wspomnienie. Ciekawe skąd o tym wiedział. Przecież nie mógł powiedzieć tego tak sobie. Wtedy nie znałam jego ani Pana Zdradzam-Cię-Na-Prawo-I-Lewo. Więc skąd to wiedział? Nie możliwe, że to było przez przypadek. Prawda?
- Może być. Czyli mówisz mi Jessie?
- Tak. To będzie tylko moje przezwisko. Zgoda?
- Zgoda. - uścisnęliśmy sobie dłonie.
- Idziemy się przejść?
Skinęłam głową i wstałam z ławki. Ciągle się trzymaliśmy za ręce. Czułam, że na moje policzki wpływa rumieniec. Co się dzieje? Ni stąd, ni zowąd spojrzałam na wisiorek. Aniołek miał teraz białe oczy. Dlaczego tak się zmienia? Nie powinnam teraz o tym myśleć. Muszę się skupić na moich pytaniach.
- Mogę cię o coś spytać? - zaczęłam nieśmiało.
- Skoro byłeś przyjacielem Sam-Wiesz-Kogo...
- Czytałaś Potter'a? - przerwał mi.
- Dawno temu, ale nie zmieniaj tematu. Zapewne zwiesz jak miała na imię tamta blondyna, z którą... - głos mi się załamał. - No wiesz...
- Tak wiem. Tylko mi tu nie płacz. To była Natalia Kidoń. Pewnie znasz.
Natalia! Chodziłam z nią do klasy w podstawówce. Zawsze chciała być w centrum uwagi. Tylko, że wtedy miała brązowe włosy. Dlatego jej nie poznałam. Jak ona mogła... Przecież dawnej się przyjaźniłyśmy. Co za niewdzięcznica! Jak tylko wrócę do mojego miasto to zołza pożałuje, że się urodziła.
- Nie wierze w to... - szepnęłam zaszokowana.
Maciek odwrócił się w moją stronę i mnie przytulił. Nie wytrzymałam i zaczęłam płakać.
- Nie martw się Jess. - pocałował mnie w czoło. - Wszystko będzie dobrze.
Odsunęłam się od niego, przetarłam oczy i uśmiechnęłam się słabo. Potem wzięłam głęboki wdech i spojrzałam mu w oczy. Zaraz mnie pochłonęły. Patrzyłam w jak jak zaczarowana, puki Maciek nie pomachał mi ręką przed nosem. Uśmiechnął się i powiedział:
- Chyba chciałaś mi coś powiedzeć.
- Już nie ważne. Wracamy?
Skinął głową i chwycił mnie za rękę. Ruszyliśmy do mojego nowego domu w milczeniu. Co chwile Maciek ściskał moją dłoń, by dodać mi otuchy. Czemu się popłakałam? To było żałosne. Tyle dobrego ,że się ze mnie nie śmiał, tylko próbował mnie pocieszyć. Na początku sądziłam, że jest inny. Że to kolejny rozpuszczony nastolatek, który sądzi. że wszystko mu się należy, ale okazał się miły i troskliwy. Nie wiem, o co chodziło Vanessie. Przecież Maćkowi można ufać. Wzięłam głęboki wdech i spytałam:
- To dasz mi numer do An?
Uśmiechnął się szeroko, pokręcił głową i odpowiedział:
- Jest pani bardzo niecierpliwa panno Pakuła.
Spojrzałam na niego spode łba, ale nie potrafiłam ukryć chichotu.
- To dasz mi go czy nie?
- Pod jednym warunkiem. - uśmiechnął się łobuzersko.
- Jakim? - odwróciłam się w jego stronę, gdy staliśmy pod ,,domem''.
- Że jutro też się ze mną umówisz. Co ty na to?
- Powiem ci jutro w szkole.
Gdy to powiedziałam cmoknęłam go w policzek i uciekłam do środka, a potem oparłam się o drzwi. O mój Boże! Chyba się zakochałam!
***********************************************************************************
Cmoknęła mnie w policzek, wbiegła szybko do środka i zatrzasnęła drzwi. Uśmiechnąłem się. Ta dziewczyna jest inna niż Katie. Z nią będzie prościej, ale może istnieć pewien haczyk. Ona może się we mnie zakochać albo co gorsza. Ja w niej. Ruszyłem spod jej domu i poszedłem w stronę najbliższego zaułka, a potem pstryknąłem palcami.
Po chwili stałem przed wejściem do ratusza. Zapukałem do drzwi i otworzyłem je. Cała rada siedziała przy stole. Skinąłem im głową na powitanie i przeszedłem do sedna sprawy.
- Pewnie wiecie, co mnie tu sprowadza. - stwierdziłem.
- Chcesz wiedzieć czy anioł może się zakochać w śmiertelniczce. Odpowiedź na to pytanie brzmi ,,TAK''. Anioł ma tę możliwość. Od zawsze pojawiają się takie doniesienia. O ile się nie mylę ostatni raz odnotowano coś takiego dwa albo trzy lata temu. Dziewczyna dowiedziała się o świecie aniołów i miała wybór czy chcę zostać na Ziemi czy woli stać się aniołem. Nie mów mi, że o tym nie słyszałeś. Było o tym bardzo głośno w ,,Niebiosach''. Musiałeś czytać. W każdym razie. Jest to możliwe oraz niezakazane, ale jest z tym mnóstwo papierkowej roboty, a poza tym śmiertelna musi być pełnoletnia by zadecydować o swoim życiu. Tak więc jeśli masz na myśli ziemiankę, którą pilnujesz to o ile się nie mylę musiałbyś poczekać trzy lata zanim jej o wszystkim powiesz. Możesz już odejść zanim przyjdą anioły umówione na następne spotkanie.
Kiwnąłem głową i wyszedłem z sali. Przecież ja nie mogę się zakochać w śmiertelniczce! To niezgodne z moją naturą. ,,Ale czy na pewno?'' - spytała mnie moja podświadomość. Pokręciłem głową... Muszę iść do Sal Mądrości. One wiedzą lepiej, co czuje niż ja sam.
Ruszyłem w ich kierunku, a co jeśli okaże się, że jestem w niej zakochany? Przecież to chyba nie działa w ten sposób. Raz się umówisz i już wielka miłość. Wiem, że przeznaczenie istnieje. Wszystko jest zapisane w Wielkich Księgach w Salach Mądrości. Nie zawsze można zmienić przeznaczenie. Nielicznym się to udało. Nasza przyszłość jest szczegółowo zaplanowana. Wszystkie osoby, które spotykamy mają w niej określoną role. Dajmy na to Irene. Jej przeznaczenie, było zginąć, ale znalazła wisior i tym samym je zmieniła. Kompletnie bezwiednie. Księgi prawdopodobnie tworzą jej nowe przeznaczenie, które ona wypełni. Chyba.
Wbiegłem po schodach do świątyni, otwarłem drzwi i pomyślałem moje pytanie.
,,Czy jestem zakochany w ziemiance Irenie?''
Powtarzałem je jak mantrę. W końcu otwarły się przede mną drzwi. Otworzyłem je i stanąłem w niewielkiej sali kinowej. Usiadłem na fotelu w środkowym rzędzie i spojrzałem w ekran. Zaczęło się tam pojawiać całe życie Ireny. Chodź już je znam to oglądam uważnie. Od dnia narodzin do teraz. W końcu film się zatrzymał. Na ekranie widniało jej zdjęcie. Opierała się o drzwi z ogromnym uśmiechem i rumieńcami na twarzy. Pod spodem była dzisiejsza data. Aha! To pewnie było po tym, jak mi zamknęła drzwi przed nosem. Wyglądała tak uroczo. Potrząsnąłem głową. Nie mogę się w niej zakochać. To jest niewykonalne. Prawda?
***********************************************************************************
Wychodzę z sali 24. Właśnie skończyłam biologie. Jest całkiem spoko. Zawsze lubiłam tą lekcje i panią, która mnie jej uczyła. Ta tutaj jest trochę dziwna, ale jakoś dam radę przez ten rok. Maciek cały czas się na mnie patrzy. Staram się go unikać i trzymać w niepewności. Dobrze mu to zrobi i może w końcu da mi numer An. Pokręciłam głową wyrzucając z niej nie potrzebne myśli.
Nagle ktoś postukał mnie po ramieniu. Odwróciłam się, a za mną stał uśmiechnięty Maciek.
- No to co mi odpowiesz?
Spojrzałam na niego spode łba. Prychnęłam i odpowiedziałam:
- Nie.
Ciąg dalszy prawdopodobnie będzie za dwa tygodnie, ale by się pojawił chciałabym prosić was o pięć komentarzy. Jestem bardzo ciekawa, co o tym sądzicie. A tak w ogóle już wkrótce wakacje! Nareszcie! Wtedy zapewne rozdziały będą pojawiały się rzadziej.
Pozdrawiam Gabika!